Warszawa,
dnia 30 maja 2009 roku
Pani Redaktor Ewa Matyszewska
Gazeta Prawna
Szanowna Pani Redaktor
21 maja 2009 roku w artykule pt: „Jakich
opłat i podatków trzeba spodziewać się, kupując mieszkanie na rynku wtórnym”
Pani Redaktor napisała: „Jeśli podatnik kupuje nieruchomość za pośrednictwem
agencji nieruchomości, powinien wiedzieć, że taka agencja za swoją usługę
zażąda prowizji.”
Warto tu podkreślić, że agencja
ma prawo żądać prowizji jedynie w przypadku, gdy zawiera z klientem umowę o
pośrednictwo. Na obecnym zrównoważonym rynku, a nawet rynku dominującej
podaży - agencje coraz częściej nie pobierają prowizji od
kupującego – tylko od sprzedającego. Prowizja jest już ujęta w
cenie mieszkania, a zapłaci ją pośrednikowi sprzedający. Wielu pośredników nie
żąda prowizji od kupujących bo i nie zawiera z nimi umowy, czyli nie
reprezentuje w transakcji ich interesów. Jeżeli pośrednik żąda – jak
pisze pani redaktor – prowizji od kupującego – to wg aktualnie obowiązujących
standardów zawodowych musi mieć pisemną zgodę swoich
klientów na reprezentowanie dwóch stron transakcji! Pośrednik nie może też
prezentować oferty klienta z którym nie ma umowy na sprzedaż
nieruchomości, chyba, że działa w systemie MLS i na podstawie stosownego
porozumienia może prezentować oferty innych pośredników.
Wysokość prowizji nie jest
regulowana przepisami. To wysokość zwyczajowa: około 3 proc. jeżeli pośrednik
zawiera umowę z dwiema stronami transakcji. Przy umowie na wyłączność,
najczęściej jednostronnej prowizja bywa wyższa, ale też nie zawsze. Prowizja
czyli wynagrodzenie pośrednika jest negocjowana. Klient ma prawo
określić w umowie, czego wymaga za prowizję np. kupujący może żądać, aby
pośrednik jeździł z nim na prezentacje, żeby przygotował umowę przedwstępna
itp., sprzedający może żądać – jak na rynku amerykańskim – informacji co
tydzień ilu klientom okazano nieruchomość i jakie zgłaszali do niej uwagi.
Problem raczej w tym, że często klienci nie wiedzą, jakie wymagania mogą
stawiać pośrednikowi. Umowa z klientem oznacza też odpowiedzialność pośrednika
za transakcję.
Pani Redaktor zarzuca też pośrednikom,
że „zapominają wspomnieć o tym, że do prowizji wyliczonej według podanego
wskaźnika od ceny mieszkania przyjdzie nam zapłacić o ponad 1/5 więcej.
Konieczne będzie dopłacenie 22-proc. VAT od kwoty prowizji”. Otóż nie
zapominają, bo wysokość prowizji musi być określona w pisemnej umowie i tam
oczywiście jest wyszczególniony i VAT. Jeżeli nie ma- to klient zapłaci
prowizje w kwocie zapisanej w umowie. Wówczas pośrednik i tak z tej kwoty
VAT musi odprowadzić, czyli pomniejszyć swoją prowizję o obowiązkowy podatek.
Pisze Pani też, że część agencji
oferuje zawarcie transakcji bez VAT. Jeżeli jest umowa z określonym
wynagrodzeniem ( prowizją ) to VAT musi być naliczony odprowadzony. Żaden
pośrednik nie zaryzykuje pobierania prowizji bez VAT! Być może pani Matuszewska
ma na myśli transakcje, w których „pośrednik” bierze wynagrodzenie poza
formalnym obiegiem. Co to znaczy? To znaczy, że nie zawiera z klientem umowy.
Jeżeli transakcja przyniosłaby klientowi nieprzewidzianą stratę,
czy padłby ofiara oszustwa - nie może wtedy mieć roszczeń wobec
pośrednika. Ale taka transakcja jest ryzykowna nie tylko dla klienta.
Najczęściej prowizja trafia do pośrednika przy podpisywaniu aktu
notarialnego. Pośrednik, który nie ma umowy z klientem ryzykuje, że tej prowizji
nie otrzyma choć poświeci klientowi swój czas, choćby jeżdżąc z nim na
prezentacje nieruchomości. Na rynku amerykańskim czy kanadyjskim sprawa jest
rozwiązana tak: Stosuje się niemal wyłącznie umowy na wyłączność i to ze
sprzedającym. Przed podpisaniem umowy o przeniesieniu własności kupujący wpłaca
pieniądze na specjalny rachunek powierniczy w banku – prowadzony przez
pośrednika – brokera. Gdy akt przeniesienia własności jest podpisany – bank
zwalnia zablokowane na rachunku pieniądze. Są one przelewane na rachunek
sprzedającego, po potrąceniu prowizji dla brokera i innych kosztów transakcji
np. podatku . Nie wykluczam, że są u nas przypadki pobierania bezumownych
„prowizji” w sposób zwany popularnie „pod stołem”, ale w tym naciąganiu fiskusa
mają udział dwie strony i każda z nich biorąc udział w tym procederze
ryzykuje nie tylko utratę pieniędzy ale i sprawę karno- skarbową.
Sądzę, że powyższe wyjaśnienia
opublikowane w Waszym poczytnym dzienniku ułatwią przeprowadzenie
transakcji przede wszystkim Waszym czytelnikom i naszym klientom.
Z poważaniem
Aleksander Scheller
Prezydent Polskiej Federacji
Rynku Nieruchomości
|
Sprostowanie do artykułu