Pani
Katarzyna Sielicka
Redaktor Naczelna
FAKT Gazeta Codzienna
ul. Domaniewska 52
L.dz. I-692/2009
Dot. sprostowania do
artykułu pt. „Agenci chciwi i nieuczciwi”
Szanowna Pani Redaktor
Zwracamy się do Pani Redaktor z
uprzejmą prośbą o zamieszczenie naszego sprostowania do artykułu, który ukazał
się w dzienniku Fakt.
„Agenci chciwi i
nieuczciwi” – pod tym tytułem dziennik Fakt w dniu 20 listopada 2009 roku
zamieścił tekst o agentach nieruchomości podpisany: Basia Mińska. W całym
tekście nie ma ani jednego przykładu nieuczciwości (np. gdy klient pośrednika
zostałby przez niego oszukany, zaś zarzut chciwości sprowadza się do stwierdzenia,
że prowizje były kiedyś niższe niż są
obecnie – co akurat - jeżeli uwzględnimy ich procentową wysokość – prawdą nie
jest. Na trudnym rynku, gdzie klient kupujący czy najemca ma duży wybór ofert –
wynegocjowane wynagrodzenie pośrednika w ujęciu procentowym są niższe od tych
zwyczajowych w ubiegłych latach. Przykro nam to stwierdzać, ale z podanych
przez Panią Redaktor bliżej nie określonych „faktów” wynika, że raczej niewiele
wie ona o pracy pośrednika w obrocie nieruchomościami. Przejdźmy więc do
konkretnych uwag:
Autorka stwierdza, że jeszcze kilka lat temu prowizje od wynajmu
płacił tylko właściciel lokalu a teraz i właściciel i najemca.
Wyjaśniamy: prowizję
czyli wynagrodzenie pośrednika w obrocie nieruchomościami płaci wyłącznie
klient, który zawrze z pośrednikiem umowę pośrednictwa czy to w sprzedaży,
kupnie, czy wynajmie lokalu. Wysokość wynagrodzenia jest zwyczajowa (około 2,9
proc.) ale i negocjowana. W żadnych przepisach nie ma określonej wysokości
prowizji. Jest ona taka i tak liczona – jak umówią się strony.
Zwyczajowo też przy
transakcjach najmu prowizja nie jest wyrażana w procentach od wartości lokalu
lecz stosunkiem do umówionego czynszu
najmu. Zwyczajowo – jest to wysokość miesięcznego czynszu – ale i tu wielkości
są różne w zależności od tego – jak uzgodni z pośrednikiem jego klient.
Dalej autorka tekstu powołuje się na opinię anonimowego dewelopera
budującego domy na Mazowszu: „Na
sprzedaży domu o wartości miliona
złotych agencja zarabia 40 tysięcy”. Czy prowizja 40 tys. zł za sprzedaż domu
wartości miliona złotych jest dowodem chciwości i braku uczciwości? Na tą kwotę
pracuje często zespół współpracujących pośredników, ponosząc koszty promocji,
reklamy i pracy.
Dziennikarkę bulwersuje kwota 40 tys. zł. Zapewne zbulwersowałaby
ją kwota 60 tys. dolarów jako prowizja
amerykańskiego brokera nieruchomości (Realtora®). Za sprzedaż domu wartości
miliona dolarów broker amerykański czy kanadyjski (odpowiednik naszego
pośrednika w obrocie nieruchomościami) pobiera 5 do 6 proc. wynagrodzenia.
Na marginesie – wynagrodzenie
pośrednika to nie czysty dochód lecz przychód, z którego opłaca on koszty
utrzymania biura, wynagrodzenia pracowników i płaci podatki (VAT, PIT i inne) a
także koszty reklamy, ogłoszeń nieruchomości.
Można też przypuszczać, że znalezienie klienta w Polsce na
dom za milion złotych (a zakładamy, że nie jest to dom na warszawskiej
Saskiej Kępie lecz w podwarszawskiej miejscowości) może być bardziej trudne niż znalezienie w USA
klienta na dom za milion dolarów. Tak drogi dom sprzedaje się kilka miesięcy –
tyle trwa poszukiwanie klienta. Nieruchomość musi być dokładnie sprawdzona,
opisana, wyceniona. Klienci przy takiej cenie w kolejce nie stoją. Domy w
agencjach czekają nieraz na sprzedaż wiele miesięcy i są oglądane przez wielu klientów
zanim dojdzie do transakcji. Domów i mieszkań w warunkach takiego rynku jak obecnie nie
sprzedaje się po kilka jednego dnia. Dobrze
jak uda się firmie w której pracuje parę osób sprzedać kilka mieszkań w
kwartale, a dom przynajmniej jeden Gdyby sprzedaż szła łatwo wspomniany
deweloper zapewne sprzedawałby domy sam.
W Polsce nawet połowa transakcji nie jest obsługiwana przez
pośredników w obrocie nieruchomościami. Korzystanie z usług pośrednictwa jest
dobrowolne. Zazwyczaj sprzedaż, najem nieruchomości lub ich znalezienie klient
zleca pośrednikowi po wielu własnych nieudanych próbach zawarcia transakcji. Im
transakcja większa wartościowo tym częściej niezbędny jest pośrednik, który
pomoże klientowi przejść przez wszelkie formalności, negocjacje cenowe, a
ponadto – ma licencję potwierdzającą jego wiedzę i ubezpieczenie od odpowiedzialności
cywilnej. Ani razu bowiem autorka artykułu nie wspomniała, czy jej zarzuty
odnoszą się do osób z licencją zawodową – czyli tych którzy mogą używać tytułu
zawodowego pośrednik w obrocie nieruchomościami (tytuł podlega ochronie prawnej),
czy w ogóle do osób parających się pośrednictwem bez potwierdzonych licencją
kwalifikacji zawodowych.
Zawód pośrednika nie jest zawodem reglamentowanym, jest
natomiast zawodem regulowanym. Nie
potrzeba zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej w obrocie
nieruchomościami, ale trzeba mieć licencje zawodową aby wykonywać czynności pośrednictwa.
Licencja - wydawana przez Ministerstwo Infrastruktury - potwierdza kwalifikacje (wyższe i kierunkowe wykształcenie
oraz półroczną praktykę z zakresu pośrednictwa w obrocie nieruchomościami) oraz
niekaralność za przestępstwa przeciwko mieniu i fałszerstwo dokumentów.
Prosimy uprzejmie o zamieszczenie naszego tekstu, zaś redaktor
Basię Mińską zapraszamy do siedziby Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości po
szersze i dokładniejsze informacje o rynku nieruchomości i pracy pośredników w
obrocie nieruchomościami.
Janusz Schmidt
Rzecznik prasowy
Polskiej Federacji Rynku
Nieruchomości
|
Dot. sprostowania do artykułu pt. "Agenci chciwi i nieuczciwi"